W małżeństwie

On jest mężczyzną, a ona kobietą

Trwa spotkanie kilku kobiet. Wśród innych tematów pojawia się temat zadowolenia/ satysfakcji z relacji z mężem. Słucham i otwieram coraz szerzej oczy ze zdumienia. Ależ tak! To właśnie jest przyczyną większości konfliktów czy niespełnionych marzeń. One wyszły za mężczyzn o męskich cechach! Kto by się spodziewał, że taki mąż nagle i niespodziewanie zacznie zachowywać się jak facet! 😉

Temat ten jest znany i omówienie problemu pojawia się w bardzo wielu publikacjach. Wspaniale, przystępnie pisze o tym p. Jacek Pulikowski… właściwie w większości swoich książek. Spora grupa kobiet i mężczyzn nawet już co nieco wie na temat różnic psychicznych między płciami. A mimo to, także wśród osób zaznajomionych teoretycznie z tematem, w życiu małżeńskim pojawia się on ciągle na nowo.

Dlaczego nawet mając wiedzę, nie korzystamy z niej jeśli chodzi o relacje z najbliższą osobą? Dlaczego kobiety nie mogą raz na zawsze uwierzyć, że „on się nie domyśli” i w dodatku wcale nie robi jej tego na złość? Absolutnie! On (często dla świętego spokoju) z radością by się domyślił… gdyby tak żona była łaskawa powiedzieć czego ma się domyślić. Ale wiele, naprawdę wiele kobiet uważa za zdecydowany brak zainteresowania i wyraźny dowód tego, że mąż nie wkłada wysiłku w rozwój ich relacji fakt, że mężczyzna nie potrafi czytać w myślach.

Za to ze strony mężczyzn najbardziej powszechnym problemem jest fakt, że żona jest bardziej od męża emocjonalna. Chce rozmawiać o problemach, których on nawet nie zauważa, i przeżywa je zdecydowanie za bardzo. „Za bardzo” oczywiście jak na jego możliwości, bo ona przecież po prostu tak przeżywa. I też nie jemu na złość, ale tak zgodnie ze swoją kobiecą naturą. A jak przeżywa, to i musi opowiedzieć o tym. Najlepiej kilka razy.

Długo zastanawiałam się, gdzie leży podłoże problemu, bo skoro nie jest nim brak wiedzy, brak świadomości choćby tych podstawowych różnic, to znaczy, żemusi być on gdzieś indziej zakorzeniony. Niestety nie znalazłam uniwersalnej odpowiedzi na to pytanie, ale mogę podzielić się własnym doświadczeniem.

Ja także bardzo długo nie mogłam pogodzić się z tym, że mężczyźni NAPRAWDĘ nie będą reagować na rzeczywistość, postrzegać jej tak, jak ja – kobieta. I choć moja przyjaciółka oczywiście w lot wyczuwa moje niewypowiedziane potrzeby, intencje itd., to już niekoniecznie będzie to dotyczyło otaczających mnie mężczyzn. W przyjęciu i ucieszeniu się tym, jak Pan Bóg stworzył mężczyznę, a jak kobietę pomogło mi kilka rzeczy.

  1. Czytanie o tym. Wielokrotne i czasami niemal do znudzenia. Czytanie, słuchanie. Konferencje, rekolekcje, wykłady. Ciągle na nowo poznaję, a przynajmniej próbuję poznać te różnice w doświadczaniu świata. Przypominam je sobie. I jak kropla, która drąży skałę nie siłą, lecz częstością padania, tak i wiedza powoli zaczęła przesiąkać do mojego serca i ugruntowywać się w nim.
  2. Zaufanie Bogu. Poznaję Jego dzieło, ale też ufam Jego Słowu. Więc wierzę, że Bóg nas stworzył innymi po to, byśmy mogli pięknie się uzupełniać. Im bardziej ufam Bogu, tym bardziej uczę się przyjmować Jego wolę… chociażby Jego zamysł, by stworzyć kobietę inną od mężczyzny. Równą mu w godności, ale różnorodną w przeżywaniu rzeczywistości.
  3. Pogodzenie się z rzeczywistością. W moim życiu miało to miejsce kilka razy. Za każdym razem wiązało się z jakimś kryzysem, trudnym doświadczeniem i stanięciem wobec tego, co nieuniknione. Kiedy zostałam doprowadzona na samą krawędź i już dłużej nie mogłam sprzeciwiać się temu, co faktycznie jest. Takie momenty, choć trudne, są budujące. Doświadczając własnej niemocy przyjmuję rzeczywistość taką, jaka jest. Często jest tak, że przez długi czas próbujemy walczyć, by świat zachowywał się tak, jak tego byśmy chcieli. By mąż czy żona spełniali nasze oczekiwania. Oczekiwania przecież tak niesamowicie oczywiste dla nas.A jednak zupełnie niewykonalne dla ukochanego.
  4. Zostałam przyjęta w mojej kobiecości. Mój kochany Mąż we wspaniały sposób przyczynia się do tego, że cieszę się objawami męskości w jego zachowaniach. W jaki sposób? Od początku naszej znajomości bardzo się cieszył, że zachowuję się jak kobieta i niesamowicie to doceniał. I nie przypominam sobie ani jednego razu, kiedy by to skrytykował. On naprawdę cieszy się, że się ożenił z kobietą 😀 Więc ja nie muszę z nim walczyć, ani nic mu udowadniać. I cieszę się tym, kim on jest i jaki on jest. A jeszcze zanim poznałam mojego Męża, to doświadczyłam tego, że Bóg cieszy się moją kobiecością. On tak mnie wymyślił i wymarzył mnie Sobie, że mnie stworzył z takimi umiejętnościami i cechami, jakie mam. On nigdy nie odrzuca ani mojej emocjonalności, ani tego, że tak dużo o tym mówię… ani nawet tego, że czasem mi się wydaje, że wszystko wiem lepiej 😉 Ale to już temat na zupełnie odrębny wpis.

Różnice są piękne. Są bogactwem ludzkości. Nie dość, że różnimy się jako kobiety i mężczyźni, to jeszcze każda kobieta i każdy mężczyzna jest jakże indywidualny i jedyny w swoim rodzaju. I choć mogą nas drażnić te urozmaicenia, choć możemy ich nie rozumieć, to jednak możemy też każdego dnia na nowo próbować się nimi cieszyć i dostrzegać w nich naszą wielką szansę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.