W małżeństwie

Tworzymy TEAM

Małżeństwo jest czymś niesamowicie specyficznym. Nie istnieje żaden inny związek między ludźmi, który byłby zarazem tak silny i tak słaby. Silny – gdy działamy jako drużyna. Gdy poznajemy nasze charaktery i korzystamy z tych cech, które będą budowały siłę naszej rodziny. Słaby – gdy każdy z małżonków chce działać na własną rękę… zwłaszcza, gdy „lepiej wie” jak powinno się żyć w małżeńskim przymierzu.

Pobierając się wszyscy, a przynajmniej olbrzymia większość z nas, jest absolutnie przekonana, że nikt i nic nie jest w stanie nas rozdzielić. I właściwie jest to prawda. Sakramentalne przymierze małżeńskie daje taką siłę tym, którzy każdego dnia na nowo walczą o to by wspólnie podążać do Boga. Przymierze zawarte przed Jego obliczem, gdy prosimy Go o Jego moc i wsparcie, jest  nie do rozerwania. Nie ma takiej siły, która mogłaby oddzielić od siebie ludzi świadomie czerpiących ze źródeł małżeńskiego sakramentu.

Jedyną „siłą”, która może  to przymierze niszczyć jesteśmy my sami. My z naszymi słabościami, z naszym egoizmem, z naszą chęcią życia na własną rękę nie koniecznie zgodnie z zasadami Stwórcy. W tym objawia się właśnie słabość tej wyjątkowej relacji – jeśli będziemy chcieli to my sami możemy ją zniszczyć – nikt inny…

Przeraża taka perspektywa. Aż chciałoby się powiedzieć: „to po co się pobierać, skoro sami przez naszą ludzką naturę możemy wszystko obrócić w pył”. A jednak są pewne zasady życia, których przestrzeganie uchroni nas od popełnienia błędu. Zasady banalnie proste. Ja to określiłam jako „3W”:

  • Współpraca

  • Współodpowiedzialność

  • Wzajemność

Współpraca z małżonkiem i z Bogiem. Współpraca, czyli tworzenie ciągle na nowo, RAZEM naszej rzeczywistości. Wspólne zastanawianie się nad tym, jak my – małżonkowie – możemy współpracować z Bogiem, by nasze małżeństwo wskazywało innym na Niego. Jak my razem mamy wypełniać w życiu Jego plan. Bo Bóg ma dla nas wspaniały plan… dla każdego z nas, ale i dla naszego małżeństwa. Plan, dzięki któremu będziemy szczęśliwi, spełnieni i ciągle na nowo zachwyceni sobą nawzajem.

Współpraca obejmuje aspekt duchowy, psychiczny i fizyczny. Dotyka każdej ze sfer naszego życia. Współpracujemy pod względem duchowym ze sobą przez wspólną modlitwę, przez wspólne podejmowanie wysiłku w rozwoju duchowym, przez duchowe rozwijanie naszej małżeńskiej więzi. Ale przenika to także sferę psychiczną, czyli nasze wzajemne uczucie i odczucia. Są to nieustanne starania, by zaspokajać nawzajem swoje potrzeby bliskości, czułości, by dbać o romantyczny aspekt związku. Jest to ciągłe podsycanie tych pięknych, radosnych uczuć, które tak mocno łączyły nas przed ślubem, a które drobne problemy i codzienna rutyna tak skutecznie zabijają. Współpracujemy ze sobą także pod względem fizycznym. Mam tu na myśli konkretną – fizyczną – pomoc każdego dnia, pewną usłużność w stosunku do męża czy żony. Współżycie jest szczególnym momentem, gdy te trzy płaszczyzny tak mocno się przenikają. I w tej delikatnej dziedzinie naszego życia także ze sobą współpracujemy przez wzajemną otwartość na siebie i radość w przyjęciu ukochanej osoby . A z Bogiem przez odkrywanie Jego planu dotyczącego naszej rodziny, przez otwarcie na nowe życie.

Współodpowiedzialność nierozerwalnie łączy się już z tym, co zostało wyżej powiedziane. Współodpowiedzialność wyraża się na co dzień na przykład w gotowości przebaczenia i pojednania. W delikatnej trosce o rozwój mojego męża/ mojej żony. I znów – rozwój duchowy, emocjonalny i fizyczny. Oznacza to także takie głębokie poczucie, że skoro tego człowieka wybrałam na całe moje życie, to przyjmuję go takim jaki jest i pragnę dla niego samego dobra na całą wieczność (krótsza perspektywa nie ma sensu i prowadzi na manowce – tylko perspektywa wiecznego życia, zbawienia jest wystarczająca jeśli chodzi o człowieka!) i z tego wynikają wszystkie moje działania. Wspólna odpowiedzialność – nie tylko moja i nie tylko jego, ale nasza!

Wzajemność. O nią chyba szczególnie trzeba walczyć jeśli chcemy, żeby nasze życie było nie tylko dobre, ale i radosne. A przecież tego właśnie dla nas chce Bóg. Wzajemność jest bardzo trudno określić. Ona chyba niejako wynika z istnienia dwóch poprzednich „W”. Jeżeli ze sobą i Bogiem współpracujemy i do tego działamy odpowiedzialnie mając w perspektywie naszą wspólną wieczność, to owocem tego jest niegasnąca wzajemność. Owocem jest żar miłości, która dodaje barw codziennym dniom, która cieszy się z prostych gestów. Wzajemność to obopólna troska o siebie, to to, że nie jestem sam w moim kochaniu Ciebie… bo Ty kochasz mnie.

My, małżonkowie, często nie doceniamy tego, że jesteśmy razem. Tworzymy team. Od nas zależy, czy wygramy nasze wspólne życie, czy przegramy. Jeśli będziemy się wzajemnie wspierać i wspólnie dążyć do celu jakim jest Niebo, to przetrwamy. A najlepsze w małżeństwie jest to, że Bóg w nim jest razem z nami. Nawet jeśli przez jakiś czas błądzimy, to On swoją mocą może naprawić nasze relacje. Bo zaprosiliśmy Go do nas w dniu ślubu. Łaska sakramentu działa, także w mocy przebaczenia 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.