W małżeństwie

Przygarnijcie siebie nawzajem

 

Jest pewien cytat z Pisma Świętego, który od czasu jak wyszłam za mąż pracuje we mnie. Pamiętam go z zaproszenia ślubnego mojej Przyjaciółki. Ale wtedy dziwiłam się, czemu akurat to słowo wybrali. „Przygarnijcie siebie nawzajem, bo i Chrystus przygarnął was ku chwale Boga” (Rz 15, 5–7)

Codzienność małżeńska czasami nie zostawia wiele czasu na codzienne gesty miłości, czułości. A właśnie ta czułość jest tak istotna w życiu. To ona buduje nasze małżeńskie relacje. W NaProTechnologii oprócz poznania swojej płodności mowa jest o czymś takim jak małżeński SPICE INDEX. Rozróżnia się w nim dotyk afirmujący i dotyk podniecający. Dotyk afirmujący, to taki, który nie zaprasza bezpośrednio do współżycia, ale wzbudza we współmałżonku poczucie bycia kochanym, uznanym, cennym. To właśnie ten dotyk, ta czułość jest niesamowicie ważna na każdym etapie życia małżeńskiego.

Niestety właśnie o tym najłatwiej jest zapomnieć. Wielokrotnie przecież zdarzają się całe tygodnie, gdy każde z nas jest zapracowane, zajęte sprawami ważnymi i pilnymi tak, że trudno nam zatrzymać się nad potrzebami naszego męża, czy żony. A właśnie ten czuły, afirmujący dotyk wymaga od nas poznania się wzajemnie. Wymaga zatrzymania i zapytania (i usłyszenia odpowiedzi!): co u Ciebie, Kochanie, słychać? Jak Ci minął dzień? Wymaga także otwarcia i szczerego podzielenia się z tym najbliższym człowiekiem tym, czym żyje moje serce. Nie mogę bowiem prawdziwie przygarnąć mojego męża nie znając go, nie wczuwając się w to, co przeżywa.

Jak może wyrażać się ta czułość? Najpierw właśnie w słuchaniu. W uważnym, serdecznym przyjęciu słów mojego męża. We wsłuchaniu się, co go trapi, co cieszy, czym pochłonięta jest jego uwaga. A zaraz później w prostych gestach przytulenia, pomasowania karku, czy przelotnego całusa wśród kolejnych zadań dnia. Czasem ta czułość, to położenie ręki na ramieniu, w docenieniu przy dzieciach. Ale może też być czułą karteczką dołączoną do kanapek do pracy, czy położoną przy filiżance z kawą. Może być kwiatkiem dla żony zupełnie bez okazji.

Można zastanawiać się, czy to jest konieczne. Czy nie możemy budować bliskiej więzi tak po prostu, bez tych wszystkich „ozdobników”. Przecież jestem dobrą żoną, dobrym mężem, to on/ona wie, że jest kochany. Wie… albo nie wie. Te czułe gesty wzbudzają w sercu człowieka pewną miękkość, otwierają. Nawet jeśli wykonywanie ich w pierwszej chwili miałoby być lekko sztuczne (bo nie byliśmy do nich przyzwyczajeni), to z czasem staną się bardziej nasze. A z pewnością w każdym związku są wyrazem wzajemnej miłości.

Czułe przygarnięcie siebie nawzajem jest ważne nie tylko w takim naszym codziennym życiu. Jest niezwykle budujące wtedy, gdy w życiu zaczyna być naprawdę ciężko. Ta bezinteresowna czułość, to wzajemne przygarnięcie się pomaga przetrwać trudny czas. My doświadczamy tego teraz – gdy zabrakło tu na ziemi naszego synka. Wzajemna czułość, troskliwość pomaga naprawdę RAZEM być w bólu, w trudzie. A przecież tych ciężkich momentów nie zaplanujemy. One na nas spadają znienacka. I albo nas oddalą, albo jeszcze bardziej zbliżą.

„Bo i Chrystus przygarnął was ku chwale Boga”. Św. Paweł nie pisze o tym tylko po to, że tak jest miło i warto tak robić. Nie! Właśnie w tym przygarnięciu siebie nawzajem naśladujemy Chrystusa i oddajemy Bogu chwałę. Bóg jest czuły, jest kochający, jest zatroskany o człowieka. Czule okazując miłość mężowi nie tylko buduję naszą więź, ale rozwijam moją relację z Bogiem. Jemu samemu oddaję cześć i chwałę. A przecież Bóg jest godny naszej czci. Tylko On.

Boże, który sam jesteś Miłością, dziękuję Ci za mojego męża. Dziękuję za nasze małżeństwo i za to, że Ty jesteś w nim obecny. Dziękuję, że Chrystus uczy mnie jak mam kochać mojego męża i że kochając go czule, przygarniając go mogę też Tobie oddawać chwałę. Dziękuję, że jesteś Bogiem bliskim i nas wzywasz do obdarzania się wzajemnie miłością, którą Ty nam dajesz. Bądź wywyższony Panie! Amen.

2 thoughts on “Przygarnijcie siebie nawzajem

  1. Jak ja Ci dziękuję za przypomnienie tych słów 🙂 Mamy je wygrawerowane na obrączkach, powinny więc w większym stopniu wyznaczać kurs naszemu małżeństwu…
    Tomka urlop dał nam okazję do przewietrzenia naszych relacji i (tak jak przypuszczałam) po kilku trudniejszych dniach jest tendencja zwyżkowa i smuci mnie, że już połowa urlopu za nami.
    A ja jemu o tym przygarnianiu jeszcze też przypomnę… :*

  2. Cieszę się, Kasiu, że mogłam Ci przypomnieć o tym, co masz tak blisko siebie 😉 Niech drugi tydzień urlopu będzie dla Was jeszcze radośniejszy i bardziej owocny! Pozdrowienia dla Tomka!

Skomentuj Kinga Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.