Rodzina

Wyzwolić dziecko spod oczekiwań rodziców

Czy czytaliście już wiele tekstów na temat tego, żeby nie obarczać dziecka swoimi oczekiwaniami, niespełnionymi marzeniami itp, itd? Ja czytałam o tym naprawdę wiele razy. I z pełnym przekonaniem kiwałam nad tym głową. Przecież moje dziecko nie musi być lekarzem (nawet jeśli mamusia chciała, ale życie potoczyło się inaczej) ani grać na skrzypcach (tylko dlatego, że tatusia ambicje byłyby zaspokojone). Zgadza się. Zapomniałam tylko o jednym…

Ale od początku…

Jako rodzicowi bardzo mi zależy by dobrze wychować nasze dzieci. Oczywiście większość działań pedagogicznych póki co skupia się na pierworodnej. Po pierwsze starsza, a po drugi pierwsza. Więc razem z nią poznajemy pewne etapy rozwoju dziecka, obserwujemy i uczymy się naszego rodzicielstwa.

Ale już to pierwsze dziecko chcemy wychować na osobę pewną siebie, opanowaną, miłą i odnoszącą się życzliwie do innych. Wiele cech mogę wymienić, które chciałabym wypracować w moim dziecku. Po co? Oczywiście po to, by było przygotowane do samodzielnego, dorosłego życia. Żeby potrafiło rozróżniać dobro i zło. Żeby umiało wybierać dobro i żeby chciało podążać z Bogiem.

Zgodnie z którymś z kolei mądrym podręcznikiem zrobiłam nawet listę cech, na wypracowaniu których zależy mi.

Rzeczywistość

Zapomniałam tylko o jednym: spojrzeć na moje dziecko. A ona jest taka jedyna w swoim rodzaju, taka zupełnie „po swojemu”. Wcale nie chce dać się włożyć w żadne ramki mamusi i tatusia. Owszem bardzo chce nas zadowolić. Rozkwita pod naszym ciepłym spojrzeniem. Pięknieje od naszych uśmiechów pełnych akceptacji i miłości. Pięknieje wewnętrznie i zewnętrznie, bo wtedy znika napięcie. Rysy się wygładzają, a kochana buzia promienieje uśmiechem.

Za to gdy spotyka się z naszą stanowczością, z naszymi ramami (może zbyt ścisłymi!) tężeje buzia, napinają się mięśnie i jest gotowa do obrony. Do obrony swojej odrębności. Do obrony przed włożeniem jej w schemat i zaprzepaszczeniem jej cudownych darów, które w jej serce wpisał sam Bóg.

Trudne zadanie

I dopiero teraz widzę, jak niezwykłą przygodą jest rodzicielstwo. Bo i ramy są potrzebne. I zasady. I przestrzeganie ich musi być konkretne. Ale ramy trzeba ustanowić z miłością, z ogromnym uwzględnieniem potrzeb i talentów dziecka. Z bardzo spokojnym i dokładnym zajrzeniem w dziecięce oczy i dopatrzeniem się tego, czego dziecko nie nazwie, bo nie potrafi.

Gdybym też miał dar prorokowania

i znał wszystkie tajemnice,

i posiadał wszelką wiedzę,

i wszelką [możliwą] wiarę, tak iżbym góry przenosił.

a miłości bym nie miał, 

byłbym niczym. 

(1Kor 13,2)

Mogę znać wspaniałe techniki wychowawcze. Mieć doskonale posłuszne i ułożone dziecko. Ale jeśli przegapię te wspaniałości, które Bóg w nie wpisał, bo zabraknie mi miłości i pochylenia nad nim – nic nie zyskam. A jako rodzic, będę niczym…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.