Rodzina

O wsparciu, które wspiera

Dziś mija rok od narodzin naszego synka – Franciszka Józefa. Naszego małego świętego. Trudne narodziny przepowiadające odejście do Pana. Rok wiary, że Chrystus zmartwychwstał i my z Nim zmartwychwstaniemy. Nie było i nie jest łatwo, ale idziemy dalej.

Przyszła dziś do mnie znajoma. Bliska znajoma. Chciała ze mną być w dniu, gdy wspominam narodziny synka. Przyszła z dziećmi, jak każda matka. A dzieci, jak to dzieci właśnie dziś musiały domagać się naszej uwagi non stop. Rozmowy miałyśmy może 5 minut. Reszta to było bieganie za dziećmi. Te 5 minut zmieniło mój dzień. Nie dlatego, że coś wyjątkowego zostało powiedziane. Obecność i chęć towarzyszenia w bólu odjęła poczucie samotności i dodała nadziei.

Towarzyszenie rodzicom po stracie dziecka to trudny temat. Towarzyszenie, a nie pomoc. Bo choć niejednokrotnie pewnie potrzebna jest pomoc psychologiczna, prawna, czy lekarska, to jednak wielu z nas, rodziców dzieci w niebie, potrzebuje tylko (albo aż) obecności.

Nie jest łatwo rozmawiać z rodzicami, którzy zostali osieroceni. Chciałoby się coś powiedzieć, jakoś pocieszyć, ale brakuje słów. Nie ma wspomnień, które można by przywołać. Nie ma możliwości odwrócenia tej bolesnej sytuacji. Słowa pozostają ciszą. Ale ta cisza nie musi być bolesna. Sam fakt, że ktoś chce ze mną pomilczeć na temat mojego dziecka, koi.

My, rodzice po stracie, bardzo potrzebujemy wspominania dzieci. Możemy tylko my mówić, jeśli wiemy, że nas słuchasz i przynajmniej próbujesz zrozumieć. Nie oczekujemy, że powiesz coś wyjątkowego, coś co podniesie nas na duchu, czy odmieni naszą sytuację. Najprawdopodobniej nie ma takich słów. Ale sam fakt, że powiesz nam, że pamiętasz, że mogę kolejny raz opowiedzieć Ci o tym czasie kiedy moje dziecko żyło… albo o tym, co czułam, gdy zmarło, pomaga.

Towarzyszenie to nie pouczanie, moralizowanie, czy dawanie dobrych rad. Towarzyszenie to trwanie blisko zarówno w czasie, gdy lepiej sobie radzę i gdy znów płaczę. Towarzyszenie to po prostu dawanie obecności. A jeśli do tego połączona ona jest z modlitwą, to naprawdę może działać cuda.

Dla mnie dziś taka prosta obecność zdziałała cud – cud nowych sił, spokoju ducha i myśli o tym, że choć straciłam synka na tym świecie, to zyskałam go dla Wieczności.

1 thought on “O wsparciu, które wspiera

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.