Przed ślubem

Po co są randki?

Adam i Gosia. Lat dwadzieściakilka. Ślub za dwa tygodnie. Spotkanie w poradni rodzinnej. Rozmowa przechodzi na temat planowanych dzieci, ich wyobrażeń o roli matki i ojca, sposobów zarządzania płodnością. Pada pytanie: “A jak Wy myślicie na ten temat?”. Zdziwienie na twarzach. I po dłuższej chwili: “Ale my jeszcze nie myśleliśmy o tym”. Tym razem zdziwienie na twarzy doradcy: “I nigdy nie rozmawialiście o planowanej rodzinie?”. “Nie.” “To o czym rozmawialiście przygotowując się do ślubu?”. “Nie wiemy.”

To niestety dość typowa rozmowa w poradni. Młodzi, zakochani… zapomnieli porozmawiać o tym, co za chwilę będzie ich codziennością, ich rzeczywistścią. Więc pojawia się pytanie: po co chodzić na randki? Jaki jest cel spotkań młodych ludzi, którzy się sobie podobają? Zazwyczaj większość z nich nie zastanawia się nad tymi pytaniami. Są razem i to im wystarcza. Przecież to tak miło posiedzieć razem, potrzymać się za rękę. A później tak łatwo przejść z trzymania za rączkę do zdecydowanie bardziej zaawansowanej intymności. Bo to samo się dzieje. Nad tym nie trzeba myśleć. To podpowiadają zmysły, emocje. I to jest właśnie nazywane miłością. Więc po jakimś czasie pobierają się “z miłości”. Jaki więc jest cel randek? Pozbawmy je całej otoczki emocji i zastanówmy się nad sensem. Jeśli ich celem nie ma być wzajemne poznanie ciał, to co? To poznanie swoich myśli, przekonań, marzeń, wizji małżeństwa i rodziny. Bo mając lat dwadzieścia plus czas realnie pomyśleć o tym, że związek mężczyzny i kobiety ma dążyć do założenia trwałej rodziny. Katechizm Kościoła Katolickiego podpowiada nam: A żeby w obecnych czasach była ona trwała i szczęśliwa, to potrzeba konkretnego przygotowania. Przecież nikt z nas nie powierzyłby operacji swego serca studentowi pierwszego roku medycyny… więc czy chcę złożyć swoje serce na całe życie w ręcę kogoś kogo nie znam? Kogoś, to zupełnie nie wie, jak się z nim obchodzić?

Tak więc określiliśmy cel: poznać się, by razem dojrzewać do odpowiedzialnej miłości. Zadanie trudne, a może nawet karkołomne.Tym bardziej warto skoncentrować się na osiągnięciu celu, a nie rozminięciu się z nim. Zwłaszcza, że od tego zależy nasze poczucie szczęścia i satysfakcji w małżeństwie. Zadanie to wydaje się jednak na tyle trudne, że może to niektórych zniechęcać. A zupełnie niesłusznie. Choć dotyczy bowiem spraw poważnych i życiowych, to jest także bardzo proste jeśli zrobimy kilka dobrych założeń.

Po pierwsze: szczerość. Po drugie: rozmowa. Kolejność tutaj jest nieprzypadkowa. Rozmowa bowiem bez szczerości, bez przejrzystości, bez pragnienia, by dać się poznać w prawdzie o mnie… niestety zupełnie nie ma sensu. Dialog kreuje jakoś nasz obraz w drugiej osobie. Tylko prawda i szczerość są dobrymi podstawami związku. Tylko w takiej atmosferze możemy na tyle dobrze się poznać, żeby móc swobodnie zdecydować: to jest właśnie TEN człowiek. Ale i sama szczerość nie wyrażona przez dialog nic nie pomoże. Bo jak inaczej przekazać drugiemu człowiekowi cały świat myśli, marzeń, przekonań?

Kolejne założenie: poruszać ważne tematy i nie uciekać od trudnych. Rozwinięcie tego założenia znajdziecie w kolejnym odcinku.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.