NPR

Czy NPR to naturalna antykoncepcja?

NPR często bywa nazywane „naturalną” albo „katolicką” antykoncepcją. Co tak naprawdę znaczy antykoncepcja i kiedy pewne działania są nią – a kiedy nie? A może tylko katolicy wymyślili sobie taką własną metodę, żeby być w zgodzie z własnym sumieniem, a dzieci i tak nie mieć?

Ściśle rzecz biorąc, metod naturalnych w żadnym wypadku nie można zakwalifikować jako antykoncepcyjne, bowiem na żadnym etapie nie ingerują one w naturalny rytm płodności ani też nie stawiają barier normalnym procesom związanym z przekazywaniem życia. Metody antykoncepcyjne to takie, które obezpładniają płodne współżycie. Na przykład tabletki hormonalne będą blokować owulację (między innymi, bo ich działanie jest znacznie bardziej rozbudowane), a prezerwatywa mechanicznie ma uniemożliwić przedostanie się plemników do dróg rodnych kobiety. Czyli akt małżeński mógłby być płodny, a dane środki obezpładniają go. Nic takiego nie dzieje się przy rozpoznawaniu rytmu płodności. Małżeństwo obserwuje organizm kobiety i jeżeli w danym czasie nie może powiększyć rodziny, to współżycie podejmuje w czasie niepłodnym. Korzystając przy tym z tego, co Bóg sam wpisał w naszą naturę – czyli z okresowej płodności i niepłodności.

Poza tym istotą Naturalnego Planowania Rodziny jest bardziej całościowe spojrzenie na płodność i związaną z nią odpowiedzialność pary małżeńskiej. W obrębie tego świadomie przyjętego stylu życia pojawiają się bowiem kwestie takie jak: otwartość na dzieci, poszanowanie i akceptacja naturalnego porządku płodności, budowanie lepszych relacji małżeńskich, zdolność do podyktowanej bezinteresowną miłością okresowej wstrzemięźliwości.

Osobny i szeroki temat stanowi motywacja małżonków, którzy teoretycznie rzecz biorąc, mimo iż praktykują NPR, mogą być zamknięci na przekazywanie życia, choć nie mają autentycznych przeciwwskazań dla dalszego powiększenia rodziny. Ten temat przez wielu autorów nazywany jest mentalnością antykoncepcyjną. Chodzi o to, że można sprowadzić rozpoznawanie płodności (które jest stylem życia otwartym na dobro i drugiego człowieka) do korzystania z czasu niepłodnego z czystego egoizmu. Cóż, nawet najlepsze metody nie uchronią naszego serca przed złem same. Konieczne jest nasze czuwanie i niemal codzienne (comiesięczne) zastanawianie się, czy nadal istnieją ważne powody dla odkładania poczęcia, czy może chodzi tylko o moje wygodnictwo.

NPR sam w sobie jest wartościowym narzędziem do życia według Bożego planu – a nie sposobem “wykiwania” Boga. Jednak to od konkretnego małżeństwa będzie zależeć, jak skorzysta z tego narzędzia i czy będzie ono wzmacniać jego przyjaźń ze Stwórcą i budować zaufanie Mu, czy odwrotnie.

Pamiętajmy przy tym, że warto strzec się przed ocenianiem innych! Często rodzice jedynaków walczą z niepłodnością, a nie są egoistami. A wielodzietni również mogą, w którymś momencie niezauważenie wejść w mentalność antykoncepcyjną. Więc “Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni” (Łk6,37) !

10 thoughts on “Czy NPR to naturalna antykoncepcja?

  1. Jak dla mnie ten tekst nie wyjaśnia różnić między NPRem a antykoncepcją. Nie widze morlanej różnicy między “naturalnymi” a “nienaturalnymi” metodami.
    Moim zdaniem NPR to antykoncepcja tylko, że w miarę naturalna.
    Piszę Pani, że:
    “Poza tym istotą Naturalnego Planowania Rodziny jest bardziej całościowe spojrzenie na płodność i związaną z nią odpowiedzialność pary małżeńskiej. W obrębie tego świadomie przyjętego stylu życia pojawiają się bowiem kwestie takie jak: otwartość na dzieci, poszanowanie i akceptacja naturalnego porządku płodności, budowanie lepszych relacji małżeńskich, zdolność do podyktowanej bezinteresowną miłością okresowej wstrzemięźliwości”.
    Od kiedy to rodzaj stosowanej antykoncepcji ma wpływ na to czy para w sposób dojrzały i pełen miłości planuję poczęcie dzieci?
    I dlaczego niby NPR wplywa na polepszenie relacji małżeńskich?
    Pozdrawiam☺

    1. Witaj Hannah, bardzo się cieszę, że podzieliłaś się swoimi wątpliwościami. Moralna różnica polega właśnie na tym, że nie zakłócamy rytmu płodności wpisanego w nasz ogranizm przez Boga. Raczej dostosowujemy nasze małżeńskie działania do tego, co rozpoznamy i do tego, co rozeznajemy jako Jego wolę dla naszej rodziny.
      Pytasz o to, jak rodzaj stosowanej antykoncepcji wpływa na to czy para w sposób dojrzały i pełen miłości planuje poczęcie dzieci. Ja widzę to następująco: NPR wymaga od małżonków pewnych cnót, które w sobie wypracowują. Są to między innymi: systematyczność, empatia, asceza, cierpliwość, umiejętność panowania nad odruchami ciała i serca i pewnie jeszcze kilka innych. Te cnoty zarówno wpływają na naszą zdolność do dojrzałej miłości w stosunku do współmałżonka, jak i do dzieci (tych poczętych i tych, które moglibyśmy na świat powołać). Do tego dochodzi współpraca z łaską Bożą, która uzdalnia nas do kochania tak, jak ON nas kocha.
      Czy odpowiedziałam na Twoje wątpliwości? Pozdrawiam serdecznie 🙂

  2. Piszę Pani, że “Moralna różnica polega właśnie na tym, że nie zakłócamy rytmu płodności wpisanego w nasz ogranizm przez Boga”.
    Jesli można zapytać to jak np prezerwatywy zakłucają rytm płodności?
    I skąd pewność, że zakłucanie rytmu płodności jest czymś złym?
    Wielu nauczycieli NPR zaleca np. stosowanie bodajże magnezu na przedłużenie fazy lutealnej, więc dlaczego to zalecają skoro Pani zdaniem zakłucanie naturalnego rytmu płodności jest czymś zlym?
    Piszę Pani również: “NPR wymaga od małżonków pewnych cnót, które w sobie wypracowują. Są to między innymi: systematyczność, empatia, asceza, cierpliwość, umiejętność panowania nad odruchami ciała i serca i pewnie jeszcze kilka innych. Te cnoty zarówno wpływają na naszą zdolność do dojrzałej miłości w stosunku do współmałżonka, jak i do dzieci (tych poczętych i tych, które moglibyśmy na świat powołać)”
    Przecież te cnoty niekoniecznie trzeba rozwijać przez NPR.
    I dlaczego małżeństwo ktore stosuje antykoncepcje i posiada z wielką radością dużą liczbe dzieci i jest otwarte na każde nawet nieplanowane dziecko jest grzeszne?
    Czym moralnie różni się NPR od antykoncepcji? Tego nadal nie rozumiem.

    1. Z rytmem płodności chodzi o to, że małżeństwo ma czas płodny i czas niepłodny, w zależności od fazy cyklu kobiety. Współżycie w czasie płodnym może skutkować poczęciem dziecka, a w czasie niepłodnym nie (stąd nazwa). Zmiana długości faz nie jest zakłócaniem rytmu (nadal mamy naprzemiennie płodny i niepłodny) i terapie hormonalne wpływają na skrócenie bądź wydłużenie poszczególnych faz. Nie jest to czymś złym, często w leczeniu niepłodności jest koniecznością – wydłużenie fazy przedowulacyjnej bądź lutealnej w celu umożliwienia poprawnego dojrzewania komórki jajowej.

      Szczerze mówiąc, nie rozumiem przykładu – jeśli są otwarci na nieplanowane dzieci, to dlaczego stosują antykoncepcję?

      Za złe uważamy (nauka Kościoła) ubezpłodnienie czasu płodnego, czyli celowe pozbawienie się możliwości poczęcia dziecka. Jeśli małżonkowie odkładają poczęcie, to podejmują współżycie w czasie niepłodnym. Jeśli rozpoznali ten czas, to nie muszą używać żadnych środków farmakologicznych czy barier. Blokowanie owulacji jest ingerencją, zatrzymywanie plemników jest ingerencją. Współżycie ma zakończyć się złożeniem nasienia do dróg rodnych. No i właśnie na tym polega różnica.

  3. Ponawiam pytanie, bo nie widzę odpowiedzi.
    *Jak prezerwatywy zakłucają czas płodny i nieplodny?
    Przecież prezerwatywy w żadnym stopniu nie zmieniają cyklu, współżycia w dniu plodnym pozostaje on cały czas płodny.

    Ponawiam też kolejne pytanie bo nie dostałam odpowiedzi:
    *skąd pewność, że zakłocanie rytmu płodności jest czymś złym?

    Piszę Pan:
    “Zmiana długości faz nie jest zakłócaniem rytmu (nadal mamy naprzemiennie płodny i niepłodny) i terapie hormonalne wpływają na skrócenie bądź wydłużenie poszczególnych faz. Nie jest to czymś złym, często w leczeniu niepłodności jest koniecznością – wydłużenie fazy przedowulacyjnej bądź lutealnej w celu umożliwienia poprawnego dojrzewania komórki jajowej”
    Dlaczego zmiana długości cyklu nie jest zaklocaniem rytmu płodności? Przecież w takim przypadku ewidentnie skracamy, lub wydłużamy daną część cyklu.
    Przecież skracanie, bądź wydłużanie np. fazy lutealnej tez jest wplywaniem na rytm, zostaję on skrócony/ wydłużony.
    Wpływać można skracaniem, wydłużaniem, a nie tylko usuwaniem np. Fazy płodnej.

    W kolejnej części pytam:
    “dlaczego małżeństwo ktore stosuje antykoncepcje i posiada z wielką radością dużą liczbe dzieci i jest otwarte na każde nawet nieplanowane dziecko jest grzeszne?
    Czym moralnie różni się NPR od antykoncepcji? Tego nadal nie rozumiem”
    Pan odpowiada:
    “Za złe uważamy (nauka Kościoła) ubezpłodnienie czasu płodnego, czyli celowe pozbawienie się możliwości poczęcia dziecka. Jeśli małżonkowie odkładają poczęcie, to podejmują współżycie w czasie niepłodnym. Jeśli rozpoznali ten czas, to nie muszą używać żadnych środków farmakologicznych czy barier. Blokowanie owulacji jest ingerencją, zatrzymywanie plemników jest ingerencją. Współżycie ma zakończyć się złożeniem nasienia do dróg rodnych. No i właśnie na tym polega różnica.”
    W tym fragmencie również nie odpowiedział Pan na moje pytania.

    Więc ponawiam:
    *dlaczego małżeństwo ktore stosuje antykoncepcje i posiada z wielką radością dużą liczbe dzieci i jest otwarte na każde nawet nieplanowane dziecko jest grzeszne?

    Piszę Pan:
    “Za złe uważamy (nauka Kościoła) ubezpłodnienie czasu płodnego, czyli celowe pozbawienie się możliwości poczęcia dziecka. ”
    Przecież NPR jest stosowany jako ubezplodnienie czasu plodnego, czas płodny jest CELOWO pominięty, a wykorzystany jest czas bezplodny.
    I jest to celowe pozbawienie się możliwości poczęcia dziecka.
    Dalej piszę Pan:
    “Blokowanie owulacji jest ingerencją, zatrzymywanie plemników jest ingerencją. Współżycie ma zakończyć się złożeniem nasienia do dróg rodnych. No i właśnie na tym polega różnica.”
    *I co złego jest w owej ingerencji?
    *I dlaczego współżycie ma zakończyć się złożeniem nasienia do dróg rodnych?
    Pytałam o moralną różnicę między NPR, a antykoncepcją (choć przecież NPR to antykoncepcja) i w odpowiedzi dostałam odpowiedź, że nie można ubezpladniac czasu plodnego (ale przecież celowe jego pomijanie jest przecież ubezplodnieniem).
    Napisał Pan również, ze różnica polega na tym, że trzeba złożyć nasienie w drogach? Ale dlaczego to ma przesadzać o moralności współżycia?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.